Chyba każdy z nas zna ten ból. Do łowiska trzeba dojechać ładnych parę kilometrów, co nie sprzyja spontaniczności takich wyjazdów i polowań. Natłok zadań codziennych sprawia, że jak już decydujemy się na wyjazd to musi być to ‚konkret’. Nie jest tak źle jak ktoś mieszka na rzut kapelusza od łowiska. Wtedy, jak już masz dosyć wszystkiego możesz wstać, pieprznąć wszystkim i powiedzieć „Jadę do lasu!”. Zazdroszczę też tym, którzy mieszkają na terenie swoich łowisk. But za płot i można polować. W ciągu dnia można się przejść na 30 min spacer i sprawdzić co w trawie piszczy.
Książka polowań pomaga czy wadzi?
Niestety, nie jest tak kolorowo. Polowanie zaplanowane, udało się wyrwać z domu, koledzy poumawiani, miejscówka obmyślona, dojeżdżamy do książki… lipa! Upatrzone rewiry są pozajmowane. No i trzeba zmieniać plany. Jako myśliwi lubimy stawiać tezy i je weryfikować. Jeżeli zakładamy, że zaczynają się ziemniaki to mamy parę miejsc w łowiskach, gdzie jesteśmy pewni, że dziki będą je odwiedzać. Problem w tym, że jest więcej kolegów, którzy myślą podobnie. Na rewir trzeba zatem zapolować W niektórych kołach sprawa została niejako ułatwiona i można przedzwonić do upoważnionego kolegi, który wpisze nas do książki. Niestety, tutaj też zaczynają się schody. A to go nie ma, a to nie odbiera, a to musi iść do książki zobaczyć co jest wolne, bo wszystkiego w głowie nie ma. Trzeba mu też wódkę postawić za pomoc w ciągłym wpisywaniu. Generalnie jedno wielkie zawracanie gitary. No i kolejna strona medalu – mieszkasz w łowisku, na polowanie możesz chodzić w kapciach, ale nie… bo trzeba specjalnie jechać X kilometrów, aby wpisać się do książki na ambonę, która stoi kilkaset kroków od domu. Nie chcę już nawet tutaj wspominać o przykrych sytuacjach kiedy kolega jest wpisany na rewir i nagle pod wieczór ktoś się skrada na ambonę – myśliwy, który mieszka blisko i stwierdził, że pierniczy wpis, i tak pewnie nikogo nie będzie. Pomijam fakty prawne takiego zajścia, ale i o bezpieczeństwie nie ma co tutaj wspominać.
Problemy książki polowań
Czy książka w naszych łowiskach jest w ogóle potrzebna? Uważam, że tak. Jest to gwarancja naszego bezpieczeństwa. Wiemy mniej więcej kto, gdzie jest. Obecnie w obwodzie musi się znajdować 1 książka. Uważam, że nie jest to złe rozwiązanie, ale oczywiście wydłuża niektórym myśliwym podróż w celu wpisania się na polowanie. HA! Gwarancja bezpieczeństwa? Nie 100%. Słyszałem o sytuacjach wyrywania stron. Książka jest dostępna praktycznie dla każdego, więc nietrudno ją zniszczyć. Myśliwi niekiedy wpisują do książki nieprawdziwe dane, które mają stworzyć problemy ich wrogom. Podpis może złożyć każdy, podszywając się pod kogoś innego.
Elektroniczna Książka Polowań
Dlatego właśnie Elektroniczna Książka Polowań naszego serwisu Moje Łowy zwiększa wygodę i bezpieczeństwo. Nasza książka ewidencji na polowaniu jest dostępna przez telefon, sms oraz internet. Dzięki możliwości korzystania z książki przez telefon, poradzą sobie z nią nawet myśliwi starci, niekomputerowi, nieinternetowi. Telefon stacjonarny czy komórkowy, albo chociaż dostęp do niego ma w dzisiejszych czasach każdy. Z Elektronicznej Książki Polowań możemy nie tylko korzystać w celu wpisywania się na polowanie, ale mamy dostęp do informacji dokładnie takich samych jak w książce papierowej. Możemy przejrzeć ostatnie polowania kolegów, czy zobaczyć jakie rewiry są zajęte. I to wszystko można sprawdzić przez telefon, sms czy internet. Wyobraź sobie, że teraz siedzisz w pracy i doszedłeś do wniosku, że dzisiaj musisz jechać do lasu się wyciszyć, bo inaczej rozniesiesz to wszystko w proch Wyciągasz telefon, sprawdzasz zajęte rewiry… Okazuje się, że Twój upatrzony rewir jest wolny i jest możliwość zapolowania. Wpisujesz się przez automatyczny system telefoniczny. Rewir zarezerwowany. Załatwione. Jedziesz do lasu i akurat się udało strzelić dziczka. Wyciągasz komórkę, wysyłasz sms i nie musisz już specjalnie jechać do książki. Oszczędzasz pieniądze. Dodatkowo łowczy otrzymuje wiadomość o strzelonej sztuce automatycznie. To mu bardzo pomaga prowadzić gospodarkę łowiecką.
Możliwości Elektronicznej Książki Polowań
Czasy się zmieniają, a nasza łowiecka pasja powinna również wykorzystywać zasoby, które daje nam technologia. To wszystko jest tworzone dla naszej wygody i bezpieczeństwa. Elektroniczna Książka Polowań ma ogromne możliwości dostosowywania pod potrzeby kół łowieckich. Chociażby możliwość wpisywania kolegów przez kolegów, albo możliwość dodawania wpisów innych osób tylko przez myśliwych upoważnionych. Książka daje możliwość wysyłania informacji do myśliwych drogą listowną jak i elektroniczną. Wyobraź sobie, że do odstrzału został jeden byk jelenia. Dzięki Elektronicznej Książce Polowań, każdy myśliwy przed dokonaniem wpisu w książce jest informowany o ilości pozostałej zwierzyny do odstrzału. Wysyłane też mogą być smsy do myśliwych obecnie przebywających na polowaniu, jeżeli zostanie pozyskana ostatnia sztuka zwierzyny i odstrzał nie jest już możliwy. Rozwiązań jest wiele. Zachęcam do kontaktu z nami, nawet poprzez dodanie komentarza poniżej.
Darz Bór!
Elektroniczna rezerwacja ambony i rewiru przez smartfona? Niech będzie nowoczesność, w domu i w zagrodzie!