Sezon walnych zgromadzeń w naszych kołach łowieckich trwa w pełni. W końcu można się pokazać kolegom w wyprasowanej koszuli i oficjalnie przy wszystkich skrytykować wszelkie możliwe działania zarządu i każdego członka koła łowieckiego po kolei. Ok, przesadziłem, bo przecież nie wszyscy są aż tak zestresowani życiem. Nie zmienia to jednak faktu, że walne zgromadzenia w naszych kołach to punkt kulminacyjny prowadzonej przez nas gospodarki łowieckiej. Podsumowanie pozyskania, planowanie odstrzału, kwestie finansowe, spory, kłótnie, kawa, herbata i osobiste wywody. Esencja. Moment kiedy myśliwy zasiada przy stoliczku na swoim krześle i w końcu może się wykazać wiedzą ogólną, ale również wielce naukową. Tutaj znowu muszę się pohamować, bo przecież myśliwy to też tylko człowiek i jak to zwykle bywa, trafiają się przeróżne okazy.
Niektórych myśliwych naprawdę warto posłuchać, inne wypowiedzi pozostawiają wiele do życzenia. Najważniejsze jednak to umieć zachować do siebie i całej naszej pasji zdrowy dystans. Nie miej zatem do mnie pretensji za te ostra słowa wstępu. Wystarczy jednak otworzyć jakiekolwiek forum łowieckie, aby przekonać się, że grupka myśliwych, samców alfa, na zmianę próbuje przepychać swoje racje. To już trochę męczy i odczuwam potrzebę wprowadzenia lekkiego, świeżego powietrza do naszej łowieckiej pasji. Przy okazji postu Myśliwi w sieci 2013 wspominałem o potrzebie dotarcia do młodych ludzi. Oni obecnie ‚siedzą’ w internecie i uwielbiają to miejsce. Zastanawiam się, ilu z nich już nacisnęło z zażenowaniem X w prawym górnym rogu w swoich przeglądarkach po przeczytaniu wypowiedzi naszych kolegów na forach myśliwskich, chociaż bardzo chcieli się dowiedzieć trochę więcej o stażu, egzaminie, cenie broni… Trafili za to na osobiste wywody – dlaczego kolega Krzysiek spod Łodzi powinien już dawno siedzieć w dybach i jak należy obalić szybko modela, aby znowu dowiedzieć się, że niektórzy już nawet piszą obraźliwe wiersze o swoich forumowych wrogach.
Wszystko to co się dzieje na forach jest niestety świetnym odzwierciedleniem atmosfery na walnych zgromadzeniach w naszych kołach łowieckich. Wypowiedzi, pod którymi możemy podpisać się rękami i nogami i z drugiej strony wywody, podczas których należy się wyłączyć i na przykład pomyśleć sobie jak niebezpieczny może być szarżujący dzik… Teksty z naszych polowań zbiorowych już są Ci dobrze znane, a dzisiaj zapraszam na poznanie typowych osobowości występujących na naszych walnych zgromadzeniach.
1. Skacowany łowca
Tak to już bywa, że walne zgromadzenia odbywają się w większości kół łowieckich przeważnie w niedzielę i to wczesnym rankiem. Niektórym niestety nie do końca to odpowiada, bo przecież dzień wcześniej jest sobota. A co dla szanującego się polaka oznacza sobota? Napoje wyskokowe! Taki członek walnego zgromadzenia daje się poznać po przepitych oczach i lekkim zaczerwienieniu twarzy. To co się dzieje w kole jest dla niego w tym momencie mało ważne. Liczy się kawka, herbata, woda, cokolwiek mokrego. Punktem najważniejszym w agendzie zgromadzenia jest dla niego bez wątpienia śniadanie. Ciepła kiełbaska, żurek albo bigos. Dosyć ciężko mu w tym momencie myśleć podczas głosowania nad kluczowymi decyzjami, dlatego raczej woli zgłaszać się podczas ‚Kto się wstrzymał?’. Szkoda, że dzień wcześniej nie potrafił się lekko wstrzymać…
2. Myśliwy pesymista
To osoba, dla której oprócz jego własnych umiejętności łowieckich i wrodzonej inteligencji wszystko pozostałe jest złe. Zarząd zły. Terminarz zbiorówek zły. Żurek zły. Kucharka na hubertowskim zła. Więcej paśników źle. Mniej źle. Budżet zły. Miejsce spotkania walnego złe. Generalnie nie ma właściwie o czym gadać, bo wszystko jest nie tak jak być powinno. Po rozmowie z takim człowiekiem aż chce się żyć, polować i być członkiem tego koła…
3. Łowiecki weteran
W naszych kołach średnia wiekowa myśliwych jest bardo wysoka. Starszym należy się szacunek, to bez wątpienia. Możemy jednak podczas walnych zgromadzeń zauważyć, że niektórzy już po prostu mocno ‚nie ogarniają’. Nie wiem jak radzą sobie oni z bronią i czy to polowanie polega tylko na spaniu, ale niestety uważam, że niektóre osoby już naprawdę powinny sobie odpuścić łowy. Przeważnie zachowanie takiej osoby możemy rozpoznać na walnym zgromadzeniu po:
– KTO JEST ZA?
– KTO JEST PRZECIW?
– KTO SIĘ WSTRZYMAŁ?
4. Profesor inżynier
Akurat to osobiście moja ulubiona osobowość. Nie chodzi tu o wymądrzanie się, niepodparte jakimikolwiek argumentami, a raczej o rzetelne przedstawienie pewnych faktów. Tacy myśliwi cechują się doświadczeniem łowieckim, posłuchem wśród kolegów i wysoką elokwencją. Teraz nie możecie mi zarzucić, że wszystkich myśliwych krytykuje Na pewno masz w swoim kole łowieckim kolegę lub nawet kilku, z którymi chętnie rozmawiasz i szanujesz ich zdanie.
5. Młody zajarany łowiectwem
Aktywny i lekko nadpobudliwy. Świeżo upieczony nemrod, który chce się mocno wykazać. Możliwe, że jego ambicja zostanie szybko przytemperowana przez starszych kolegów – na zasadzie ‚Nie będzie nam tu młody fikał!’. To on zawsze rozda na walnym kawkę i herbatę, przyniesie, poda i pozamiata. Może kiedyś to wszystko mu się opłaci…
6. Łowiecki filozof
Wywody takiego kolegi na walnym zgromadzeniu wymagają ogromnego skupienia słuchaczy. Z tematu ‚Ilość wybudowanych ambon w sezonie łowieckim 2013/2014′ kolega filozof jest w stanie przejść na tematy egzystencji mniejszości narodowych w zachodnim dorzeczu rzeki Ganges. Wywody przeogromne, ale nierzadko ubogie w treść, która faktycznie dotyka problemów danego koła łowieckiego.
7. Myśliwy roślinka
Są w końcu myśliwi, którzy wnoszą do rozmów odbywanych podczas walnych zgromadzeń tyle, co worek kukurydzy. Generalnie głosuje zgodnie z większością. Idealny kolega marionetka. Jak mu zagrają tak zatańczy. Dla niego od świętej racji ważniejszy jest święty spokój. Powód takiego podejścia może być jednak zdecydowanie głębszy niż nam się wydaje. Może po prostu już doszedł do wniosku, że ciężko na walnym zgromadzeniu dojść do konsensusu i uchwalić naprawdę warte świeczki uchwały. Może już wie, że myśliwi z punktu 2 i tak sprawią, że dobry pomysł szybko padnie. Mają po prostu dosyć otaczającej ich chorej atmosfery w kole. Marzą po prostu o pięknym polowaniu i wspomnianym świętym spokoju. Z drugiej jednak strony, mogą być to osoby, w których po prostu nie ma łowieckiej pasji i to co się dzieje w kole obchodzi ich guzik.
8. Cwaniaczek z zarządu
No i w końcu są ludzie u władzy. Ich zawsze skrytykować najłatwiej. Przecież oni mają wykonywać tylko i wyłącznie to co walne im nakazuje. Władza wykonawcza jest jednak bardzo dokładnie kontrolowana przez kolegów myśliwych. Każdy ruch obserwowany i koledzy z punktu 2 tylko czekają, żeby wytknąć i obalić panujący zarząd. Zdaję sobie sprawę, że sporo członków z zarządów kół łowieckich gra nieczysto, ale wiem też, że możemy w zarządach znaleźć odpowiednich ludzi na odpowiednich miejscach. Szanuję ich za wytrwałość i umiejętności prowadzenia haremu. Szanuję też łowczych, którzy rzetelnie wykonują swoją ciężką pracę.
To kto się przyzna, pod którym numerkiem umieszczacie swoje skromne osoby? A w komentarzu możesz sobie ulżyć i ponarzekać na ciężkie dysputy podczas tegorocznych walnych zgromadzeń. Z dystansem!
Na koniec – tradycyjny żur z naszego walnego. Smacznego 😉
Generalnie ten i poprzedni wpis dot. mysliwych w sieci jakos mnie sprowokowal by tu cos napisac. Nie wiem jakie masz doswiadczenia z lowiectwem ale wnioskujac po tych dwoch wpisach dosyc bolesne. Nie wiem na czy moje kolo w takim razie jest jakims ewenementem… w porownaniu do tego co przedstawiasz chyba jednak jest. Jest nas 50, prezes ma 28 lat, rowiesnik jest sekretarzem, „mlodych” czyli takich wchodzacych w wieku 18-19 przyjmujemy od kilku lat regularnie. Na stazu kolejny 18 i 29 lat. Nie wspominajac o chetnych walacych drzwiami i oknami, ale niestety trzeba to trzymac w ryzach i ilosc czlonkow jest wystarczajaca. Jak w kazdym kole sa rozne osobowosci. Sa i tacy o jakich piszesz. U nas sa jednak traktowani jako taki folklor i nie wyobrazam sobie kola bez nich. Mysle ze przydaloby sie wyjsc ponad to co juz do tej pory widziales bo rzeczywistosc sie zmienila – chyba ze powtorze moje kolo i sasiednie to ewenement. p.s. zmien w podpisie „knieji” na kniei. Pozdrawiam
Darz Bór Marecki!
Twój komentarz napawa mnie optymizmem. Jak słusznie zauważyłeś pochodzę z koła, w którym poniżej 40 (!) roku życia jest 8 myśliwych na 43. Moje doświadczenia nie nazwałbym raczej bolesnymi, ale faktycznie świat łowiecki, który opisuję może lekko sugerować, że tak jest. Nie zmienia to faktu, że piszę tylko i wyłącznie o swoich obserwacjach i swoich odczuciach. Jestem w kontakcie z wieloma kołami łowieckimi i wiem, że średnia wieku myśliwych jest wciąż wysoka w większości z nich. Warto też spojrzeć na statystyki struktur wiekowych PZŁ – dysponuję tylko danymi z 31.03.2010: wiek 30 i mniej to 8% myśliwych; 31-40 to 15% myśliwych. Świadczy to może nie tyle o ewenemencie Twojego koła, ale raczej o powoli narastającej i jakże nieuniknionej zmianie struktur wiekowych w naszych kołach. Oczywiście, w niektórych kołach następuje to szybciej, w innych niestety wolniej (jak w moim). Tutaj leży właśnie różnica naszych punktów postrzegania sytuacji.
Problem chętnych nowych członków, o którym wspomniałeś, jest u nas całkowicie odwrotny. Po prostu jest z nimi ciężko, a zarząd czeka na nich z otwartymi rękoma.
Dzięki za komentarz i nie miej mi za złe ‚niezajeżdżanie’ na niektóre elementy naszej pasji. Dla mnie to też folklor i po prostu z dystansem to opisuje. Zgadzam się z Tobą w 100% – są różne osobowości i również znam wielu myśliwych, bez których towarzystwa nie wyobrażam sobie polowań.
Dzięki za komentarz i za poprawę w podpisie! Zmienione.
Darz Bór!