Chyba każdy odpowiadając na pytanie ‚Z jakim alkoholem kojarzy Ci się myśliwy?’ odpowiada: JAGERMEISTER! No tak… szkoda, że myśliwy kojarzy się w ogóle z jakimkolwiek alkoholem, ale faktycznie marka niemieckiego likieru ziołowego jest nacechowana łowiectwem do granic ludzkich możliwości. Sama nazwa Jagermeister oznacza po niemiecku Łowczy (jakby ktoś nie wiedział…), a etykietka ściśle nawiązuje do Świętego Huberta i krzyża między porożem jelenia. Prawie jak logo PZŁ… Czy dla myśliwego Jagermeister jest równie ważny? Chyba nie. Po pierwsze myśliwi nie piją, a jak już popijają to tylko po polowaniu, w domku myśliwskim przy pięknych wspomnieniach z knieji. Prawda? Co ważne, myśliwi uwielbiają robić swoje własne nalewki! Ziołowe, owocowe, korzenne, pieprzne, leśne, bardziej alkoholowe i mniej (te rzadziej). Dla wielu myśliwych wyciągnięcie po polowaniu piersiówki i zaczęstowanie kolegi po lufie swoim własnym wyrobem, mieszanką Panoramixa, to duma! Potem się mówi w środowisku, że ‚Krzychu to robi nalewki!’, ‚Ale najlepszą to mnie poczęstował łowczy, stryj Wieśka, ten z koła łowieckiego w Bieszczadach jak polowaliśmy u niego na słonie.’ Każdy myśliwy lubi dodać troszeczkę pieprzu do myśliwskich historii, a jak już wchodzi w grę domowej roboty naleweczka to każdy dzik otrzymuje w swojej opowieści +50 kg, Byk Jelenia +4 odnogi na tykach, strzały są oddawane o średnio +300m dalej, a warchlaków w watahach jest o około +10 sztuk więcej. Nad tym trzeba przeprowadzić jakieś badania, ale to już osobny temat. Zajmę się tym. Powracając do Jagermeister – usłyszałem ostatnio, że do niemieckiego likieru dodawana jest… krew jelenia… padłem. Muszę to skomentować i przy okazji podzielę się paroma ciekawostkami o trunku. Czasem w życiu pojawiają się takie strzały, jak ten z krwią jelenia, kiedy wszyscy robią:
Jagermeister i pochodzenie trunku
Receptura likieru ziołowego sięga zaledwie roku 1934. Właśnie wtedy Niemiec Curt Mast sporządził recepturę Jagermeister. Curt był zapalonym myśliwym i właśnie dlatego swój ziołowy trunek nazwał Jagermeister. Oznacza to w dosłownym tłumaczeniu łowiecki mistrz, albo raczej mistrz łowiectwa. Dzisiaj nazwa ta jest wykorzystywana w języku niemieckim dla określenia łowczego, po prostu. Kräuterlikör oznacza likier ziołowy. Symbol Świętego Huberta na butelce trunku chyba nie trzeba tłumaczyć żadnemu myśliwemu?! Zaznaczam – najpierw był Święty Hubert dopiero potem logo PZŁ Dlatego, symbol jelenia z krzyżem pomiędzy tykami poroża to ilustracja tego co ujrzał Święty Hubert podczas polowania na byka. Niestety, chłopak sporo w życiu rozrabiał i mocno popijał (tutaj koło nam się zamyka). Ujrzał byka z krzyżem między tykami i tak oto doszło do jego nawrócenia. Z drugiej strony, dobrze sobie to Hubert zaplanował i trudno się nie zgodzić z poniższą ilustracją
Czy do Jagermeister dodawana jest krew byka?
Takiej ściemy jeszcze w życiu nie słyszałem… No, ale zaglądając głęboko w walory likieru wykorzystując gardło możemy smakować w 56 ziołach, przyprawach i korzeniach wykorzystywanych do produkcji likieru. Znajdziemy tu pomarańczowe skórki z Australii, cynamon z wyspy Cejlon czy korzenie imbiru z południowej Azji, ale ani owoców z działeczki Lecha Wałęsy, ani kasztanów z placu Pigalle, a już na pewno krwi jelenia tam nie ma!
Etykieta Jagermeister
Wokół etykietki Jagermeistera rozciągnięty jest wiersz Oskara von Riesenthala z lat 1800-ch.
Das ist des Jägers Ehrenschild,
daß er beschützt und hegt sein Wild,
weidmännisch jagt, wie sich’s gehört,
den Schöpfer im Geschöpfe ehrt.
Ja, ja, ja das ist sehr gut, bo oznacza po naszemu:
To honor myśliwego
by chronić i pielęgnować swoją dziką przyrodę,
poluje [zawodowo], szanuje
Stwórcę w Jego stworzeniach.
Ciężki tekst… dopiero po paru Jagermeisterach można go porządnie zinterpretować 😉 I już można się pochwalić przy kolegach! „Staszek! Tu na etykiecie jest tekst z 1800 roku napisany przez Oskara von Riesenthala”. Szczena opada. Nieformalny Król Polowania!
Sposób na spożycie likieru
Byłbym świnią, gdybym nie wspomniał tutaj o naszej ulubionej myśliwskiej blogerce Jagermeisterin. Oho! Nazwa zbliżona do nazwy naszego trunku… Pewnie też lubi wyszukać jakich 56 korzeni i przypraw dodali do likieru. Wzywam Dajrotę do podania jej ulubionego sposobu na spożycie Jagermeistera, a niżej wrzucam mój.
Metoda dla zawodowców, selekcjonerów. Czerwony szlak! Jak ktoś ma bajpasy to nie radzę. W ogóle to zły pomysł na spożycie Jagermeistera, ale muszę się podzielić. JAGERBOMBY! Czyli Kieliszek z likierem wrzucamy do szklanki wypełnionej napojem energetycznym np. Red Bull. Wypijamy drinka z kieliszkiem w środku. Bardzo niezdrowe – podnosi ciśnienie i w ogóle łączenie alkoholu z energolami to nie jest dobry pomysł. Daje kopa. Jak już nie masz siły imprezować to polecam właśnie Jagerbombę. Jedną!
Zamykając temat muszę podkreślić, że alkoholu nie spożywamy na polowaniu! To jest zasada, której przestrzega KAŻDY myśliwy. Polowanie pod wpływem jak i przemieszczanie się z bronią pod wpływem jest karalne! Każdy myśliwy zdaje sobie sprawę, że spoczywa na nim ogromna odpowiedzialność. Ich pochopne czyny mogą wpłynąć nie tylko na środowisko, ale również na życie ludzkie. Nie propaguję alkoholizmu i proszę wszystkich o spożywanie alkoholu w rozsądnych ilościach.
Super wpis. Oby więcej takich. Tonacja piękna a i na strzał dwóch lufek Maisterka nachodzi chęć. DB
To zdrówko Piter!
Jestem! Melduję się z Jagerem w dłoni i uprzejmie donoszę, iż osobiście najbardziej lubię tę słodycz solo, w kieliszku o kaliber 30 lub 50 (w mniejszym nie smakuje :P). Jednak liczba kieliszków skromna, bo po większej czuję się, jakbym zeżarła cały tort, a i waga łazienkowa psuje się i pokazuje głupoty… Polecam również drink, z Jagera, wody gazowanej i lodu – nie zmienia smaku trunku, a łagodzi jego słodycz i „ciężkość”.
Plusy obiektywne: w ziołach jest siła, zdrowie i naturalne pokrzepienie organizmu, a procenty tylko wzmagają zdrowotne działanie 😉
Hmmm woda gazowana i lód… Lecę po Jagera do sklepu! Dla zdrowotności. 😉